czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 3 - Wypadek

Visca el Barça III
Następnego dnia Paula była z nimi na treningu. Ktoś nieznający się na piłce, mógłby stwierdzić, że było to po prostu bieganie za piłką i ciągłe podawanie jej do dziewczyny. Dla trenera był to po prostu zwykły trening, w którym gracze chcieli przetestować nowego zawodnika. Tylko, że tym zawodnikiem jest wysoka, szczupła dziewczyna, z czarnymi, lekko falowanymi włosami i pięknymi brązowymi oczami o migdałowym kształcie. Wyglądała tak niewinnie... Czasem niektórzy, szczególnie Pique, przyłapywali się na tym, że po prostu się na nią gapili. Wiedział, że bardzo mu się podoba, jednak starał się to ukryć przed światem. Reszta traktowała ją jak kogoś wyjątkowego, więc kiedy zatrzęsła się z zimna, wszyscy zaproponowali oddać jej bluzę. Z wyjątkiem jednego. Pique, udając zniecierpliwienie, powiedział:
-Dajcie już spokój, przecież, nie zamarznie, a jeśli naprawdę jest jej tak zimno, to przecież może pójść do szatni i wziąć własną.
-No właśnie, naprawdę, nie chcę robić wam kłopotu - odpowiedziała
-Hej! Przecież to nie jest kłopot, jest ci zimno, to oddam ci bluzę, bo tak po prostu wypada i cię lubię, jeśli oczywiście nie przeszkadzają ci męskie perfumy - zaprotestował Jordi, mrugając do niej i zwrócił się do kolegi:
-Nic dziwnego, że ty ciągle nie masz dziewczyny, jeśli tak się zachowujesz. Przecież żadna cię nie zechce, debilu jeden!
-I kto to mówi! Sam też nie masz dziewczyny! - odparował Pique, jednak już ze śmiechem, popychając go na trawę, tak, że ten się przewrócił.
-Ale ja się przynajmniej staram, głupku! A oprócz tego, ma się ten urok osobisty, co nie?
-Tak, oczywiście, szczególnie jeśli, twoim zdaniem, urok osobisty, to bycie podobnym do chomika - wtrącił się Cesc Fabregas. Wszyscy zaczęli się śmiać, jednak radosny nastrój zaraz się skończył, ponieważ okazało się, że coś dziwnego stało się z Paulą. Po prostu siedziała na trawie, trzymając się za kostkę i prubując powstrzymać płacz. Chłopcy trochę już zaniepokojeni, siedzieli na trawie wokół niej i próbowali wybadać, co się stało, jednak nie mogli wyciągnąć z niej słowa. Obok niej, w pewnym oddaleniu stał Puyol z nuepewną miną. Pique zobaczywszy to, zaraz rzucił się ku niemu.
-Co ty jej zrobiłeś? Co ty, do cholery, jej zrobiłeś?
-No właśnie nic... Niechcący podstawiłem jej nogę, a ona się potknęła i chyba skręciła kostkę - odpowiedział kapitan z wyraźnym poczuciem winy.
-Ty debilu!!! Jak to, niechcący podstawiłeś jej nogę, to dziewczyna, ty debilu popierdolony! - wrzeszczał na niego, wkurzony Pique. Cesc próbował go odciągnąć, jednak nie dawało to skutku, w końcu, razem z Messim i Davidem Villą udało im się go w miarę uspokoić. Zobaczył wtedy, że Jordi klęczy przy niej i ją przytula. Wtedy dopadła go kolejna fala wściekłości. Uważał go za przyjaciela, a on bezczelnie podrywa jego dziewczynę?! Postanowił jeszcze dziś wieczorem porozmawiać o tym z Fabregasem, który chyba coś podejrzewał, aby doradził mu, co ma robić. Kiedy to postanowił, podszedł do Pauli i delikatnie wziął ją na ręce.
-Idę zanieść ją do pielęgniarki, im szybciej się nią zajmie, tym lepiej - odpowiedział, niby obojętnie, ździwionym spojrzeniom kolegów. Kiedy jednak trzymał ją przed sobą, na rękach, poczuł, że niesie największy skarb na ziemi, i że jego zadaniem jest chronić ją przed złem i zapewnić jej szczęście. Nawet kosztem własnego szczęścia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz