poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 36 - Ja taka nie jestem!

Paula popatrzyła na nią, jak na jakąś wariatkę, była pewna, że Julia nie wie, co mówi.
-Jula, ale na pewno? No weź, przecież przygotowaliśmy sąd! Niby moglibyśmy zrobić dzisiaj sprawę Ozila i kanapki Casillasa, ale dowodów nie są przygotowane...
-No właśnie, Julcia, ja cię przepraszam, wiem, że zrobiłem coś okropnego, ale wtedy byłem pijany, wiem, że to żadne usprawiedliwienie, dlatego chcę ponieść konsekwencje, wszystko jedno jakie, zrobię wszystko, żebyś tylko mi wybaczyła! Może to nie jest dobry moment, ale - klęknął przed nią z małym pudełeczkiem w dłoni - Julio, czy wyjdziesz za mnie?
-Przepraszam...
-Ale za co? Ty nie masz, za co przepraszać!
-Przepraszam, ale nie mogę. Nie wyjdę za ciebie, przykro mi... - z jej oczu lały się łzy.
-Co? Ale czemu? Julcia, proszę cię! Naprawdę, ja cię kocham, zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła! Będę nawet do końca roku nosić koszulkę Realu! Dla ciebie zrobię wszystko, Julcia, proszę cię, wybacz mi! - on rownież płakał. Pique podszedł do niego, chciał mu jakoś pomóc.
-Julia, naprawdę, on naprawdę zrobi dla ciebie wszystko! On nawet przez sen mi gada, że cię kocha! Tylko mu wybacz, proszę, on cię naprawdę kocha! Paula, proszę, weź mi jakoś pomóż!
-Jula! Ty weź myśl racjonalnie! Właśnie spełnia się twoje najskrytsze marzenie! Wiem o tym, chociaż nawet nie śmiałaś wypowiedzieć tego na głos! Teraz to się spełnia, a ty to odrzucasz! Czy ty nie rozumiesz, że on nigdy by cię specjalnie nie zranił! Robiąc to, łamiesz serce i sobie i jemu!
-Cesc, ja ci naprawdę już wybaczyłam! Tylko to nie ma sensu, w poniedziałek wracam do Polski, tak będzie najlepiej, dla wszystkich.
-Że co? Nieeeeeeeeeeeee!
-Fabs, nie rycz! - Pique próbował "po męsku" go pocieszyć, jednak sam miał nietęgą minę.
-Jula, to nie jest śmieszne! Mam cię naprawdę przywiązać do krzesła! Przestań się wydurniać, nigdzie nie wyjeżdżasz! A wogule, skąd taki pomysł?! - Paula zaczęła na nią wreszczeć, a Lobo, z przerażeniem skakał wokół krzesła, gdzie siedziała dziewczyna, nie pozwalając jej wstać.
-Po prostu, wyjeżdżam, nie mam zamiaru ciągle was obciążać, już i tak jestem tu dość długo, pewnie wydaliście na mnie już bardzo dużo.
-Chyba cię pogrzało, serio, ty chyba masz gorączkę. Na ciebie to prawie nic nie wydajemy! Stroju ci nie kupujemy, nic nie niszczysz, mało jesz, przynajmniej mniej niż Pique...
-Ej! Wcale nie jem tak dużo! Przynajmniej nie zżeram kanapek innym, jak Ozil!
-Dobra, nieważne, Jula, ty nie wyjedziesz, nie ma takiej opcji, jak chcesz, to znajdziemy ci jakąś pracę, ale teraz się nie martw i bierz ten pierścionek, do cholery!
-Ale naprawdę mogę tu zostać?
-Tak! Jak po hiszpańsku nie rozumiesz, to mogę ci jeszcze po polsku powiedzieć! Nie tylko możesz, ale nawet musisz tu zostać! A teraz leć już do narzeczonego! - wepchnęła przyjaciółkę w ramiona Fabregasa, który chyba dalej nie rozumiał, że to się dzieje - A teraz radzę wszystkim kłaść się spać, bo za 7 godzin trening!
-Ale niby jak? Przecież trening jest dopiero o 1 po południu - Pique rownież nie rozumiał, co się dzieje.
-To spójrz na zegarek, idioto jeden! Jest 6 rano!
-A może... Chociaż jednak nie... Albo może jednak... - Pique chciał coś zaproponować, jednak obawiał się reakcji Pauli.
-Co może? Gadaj, gadaj, jaki masz pomysł - dziewczyna, widząc jego niezdecydowanie, zaczęła się śmiać.
-A nie będziesz krzyczeć? No bo... JeśliJuliaiFabssąjużzaręczenitomożebędąspalirazemwjednympokojuajaztobą? Chociaż dzisiaj?
-Mów wolniej, bo cię nie rozumiem! Głęboki wdech i mów.
-No dobrze, więc jeśli Julia i Fabregas są już zaręczeni, to może będą chcieli spać razem, a ja, żeby im nie przeszkadzać, będę spał u ciebie?
-Bardzo chcesz? - Pique energicznie przytaknął - No dobra, ale trzeba będzie odsunąć łóżka, bo są zsuniętę.
-Ale nie trzeba, naprawdę, możemy spać na złączonych łóżkach.
-A niby czemu?
-No bo... Dzisiaj będzie burza, a ja boję się spać sam.
-Jakoś przeżyjesz, z Fabregasem też śpicie razem?
-No nie, ale przecież ty też boisz się sama spać.
-Ale ja przynajmniej mam jakiś powód! A ty wiesz, jaki! Więc, z łaski swojej, zostaw mnie w spokoju! - z jej oczu polały się łzy. Wtedy do akcji wkroczył Jordi.
-Ej, księżniczko, nie płacz, wszystko będzie dobrze - przytulił dziewczynę, która ufnie się w niego wtuliła - Jakby co, to możesz spać ze mną.
-No bardzo dziękuje, ale chyba nie skorzystam! - dziewczyna ze złością wyrwała się z jego objęć. Pique, widząc to, złośliwie uśmiechnął się do Jordiego.
-Chodź tu do mnie kochanie, nie płacz już, rozsuniemy łóżka i będziemy spać osobno, a jeśli będziesz się bała, to do mnie przyjdziesz, dobrze? - przytulił ją, a ona cicho przytaknęła.
-Ej, a ja to co? Ja już nie mam nic do gadania? Nie ma mowy, nie zostawię cię samej, szczególnie w czasie burzy!
-Ale czemu? Prooooosimy! - Fabregas i Pique popatrzyli na Julię błagalnym spojrzeniem, po czym Pique zawołał Lobo, aby wykorzystać jego urok osobisty, podniósł go do Julii i powiedział - Spójrz na te smutne oczka, on chce, żeby jego pancia spała ze mną, co nie piesku? - Lobo zaskowyczał prosząco, więc Julia, ze śmiechem, musiała ustąpić.
-Julciu, jest jeszcze taka jedna sprawa...
-Co znowu mam załatwić? Nie ma mowy, tym razem się nie nabiorę.
-No ale trener cię bardzo lubi... Mogłabyś pójść do niego i poprosić o odwołanie dzisiejszego treningu? Prooooooszę?
-Czemu znowu mnie wysyłacie? Niech Paula idzie, w końcu to jej tata.
-Wiesz co, Jula, to chyba nie jest najlepszy pomysł... - Paula była wyraźnie zakłopotana.
-Co znowu zrobiłaś? - Julia westchnęła teatralnie.
-No niby nic takiego, ale Tito nieźle się wkurzył... - dziewczyna zaczęła się mętnie tłumaczyć.
-Nieźle to za mało powiedziane, już myślałem, że za chwilę głowa mu wybuchnie - Pique roześmiał się.
-A ty czego się śmiejesz? To był twój pomysł!
-Wyjaśnicie mi w końcu o co chodzi? Bo nie mam zamiaru wiecej świecić za was oczami, nie wiedząc nawet, co takiego zrobuliście!
-No dobra, ćwiczyliśmy Lobo w łapaniu i przynoszeniu piłki.
-Tylko tyle? Nie ściemniaj, za co się tak wkurzył?
-No bo kilka piłek jakoś tak zostało przegryzionych... Ale to były piłki z logo Realu, większość z autografami Ronaldo, więc nic takiego się nie stało.
-Przegryźliście piłki z moimi autografami? Ale jak to? - w drzwiach stał Ronaldo - Zresztą nieważne, Paula, wszędzie cię szukałem!
-Byłam tu przez cały czas, ale zaraz idę do pokoju, Jula, wierzę w ciebie, dasz radę, zgrywajcie zakochane gołąbeczki i Tito od razu się zgodzi, nie martw się.
-No dobra, to idziemy do niego, chodź Cesc - Julia z westchnieniem pociagnęła Fabsa w stronę pokoju trenera.
-Dobra, Cris, czego chciałeś?
-Po pierwsze, trzeba mnie zaprowadzić do pielęgniarki, bo Gerard porzucił mnie w męskim kiblu - spojrzał wymownie na Pique.
-No co? Chciałem go nawet w kiblu spuścić, jednak za duży był - odparł Pique z miną zbitego psa. Ronaldo tylko przewrócił oczami.
-Po drugie, mam wspaniałą wiadomość, za którą należy się conajmniej randka - uśmiechnął się wyzywająco, a Pique zacisnął pięści. -O tym, czy jest warta czy nie, ja zdecyduję, jak już powiesz mi tą wiadomość!
-Ooooo, nie moja kochana, najpierw obietnica a potem ci powiem.
-No dobra, mów, obiecuję, ale jak będzie to jakieś głupstwo, typu, że nie masz dziewczyny, to dostaniesz patelnią w łeb! - Paula praktycznie nawarczała na niego.
-No cóż, to inna wiadomość, chociaż to, że jestem wolny, rownież jest prawdziwa. Ale po kolei, najpierw muszę ci przekazać, że zostałaś zakwalifikowana przez FIFA i możesz grać w normalnej męskiej lidze, więc już niedługo pewnie przeniesiesz się do Realu - uśmiechnął się zwycięsko.
-A chcesz w twarz?
-Ej, skarbie, a po co te nerwy? A na randkę idziemy na sesję zdjęciową do jakiegoś tam magazynu, sam już nawet nie wiem, jak się nazywa, za dużo tego - westchnął teatralnie.
-Chyba cię pogrzało, do cholery! Nie dziwię się Geriemu, który jest moim chłopakiem, że chciał utopić cię w kiblu! Na jego miejscu użyłabym jeszcze przepychaczki, o czym ten matoł oczywiście nie pamiętał!
-Kocham, jak się wściekasz! - Pique i Ronaldo powiedzieli to w tym samym momencie, po czym spojrzeli na siebie groźnie.
-Ja jej nie puszczę, nie ma mowy, weź sobie na tą sesję jakąś modelkę, która następnie, z wdzięczności wskoczy ci do łóżka, bo Paula taka nie jest! - Pique stał niebezpiecznie blisko niego, trzymając ręce zwinięte w pięści, tuż przy twarzy gwiazdora.
-No cóż, to, że tobie nie wskoczyła do łóżka, nie znaczy, że nie wskoczy do mojego - wysyczał, przez zaciśnięte zęby, patrząc Gerardowi w oczy. Ten chciał go walnąć, jednak Paula była szybsza. W mgnieniu oka kopnęła go między nogami.
-Myślałeś, że jestem zwykłą dziwką, tak? Że wystarczy coś mi dać, a już będę z tobą spała? To się pomyliłeś! Niech ta twoja agentka od sesji się ze mną skontaktuje, wystąpię w tej twojej durnej gazetki, tylko w koszulce Barcelony! - dziewczyna odwróciła się na pięcie, chciała odejść, jednak wpadła na Lewego.

7 komentarzy:

  1. "No co? Chciałem go nawet w kiblu spuścić, jednak za duży był - odparł Pique z miną zbitego psa." -> hahahahaha xD to było genialne xD
    świetny rozdział!!!!! ^^
    kontynuuj!!! :*
    co będzie dalej???

    OdpowiedzUsuń
  2. To ma niby być śmieszne? To jest żałosne, przecież to oczywiste, że nie będzie dało się go spuścić w kiblu -,- Oprócz tego, po co tu lewego dajesz? Wszyscy się teraz nim zachwycają, jak 4 gole realowi strzelił -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żałosny to są twoje komentarze. Dziękuję

      Usuń
  3. Jest świetne! Nie przejmuj sie takimi hejterami. Piszesz swietnie i koniec. Super rozdział, a ja czekam na następny :*
    Cescy

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje, będę pisać <3 A do hejtera - nie podoba ci się to nie czytaj, proste

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział juz nie moge doczekać sie następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na nowy rozdział licze na komentarze http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń