niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 29 - Też cie kocham głupku!

Paula, mimo sprzeciwu lekarza, wsiadła do karetki. To nie byłoby takie złe, gdyby nie to, że Lobo wsiadł z nią.
-Nie ma mowy, ten pies tu nie wejdzie! To pomieszczenie jest sterylnie czyste i takie ma pozostać! - wydzierał się wkurzony medyk.
-Ten pies uratował nam życie. On chce, żeby Lobo tu był. Proszę się nie kłócić, moje argumnty i tak są lepsze - odpowiedziała. Miała ciężki charakter, jednak ludzie nie potrafili jej odmawiać. Zawsze stawiała na swoim. Oprócz niej, w karetce był również Fabregas, który czuł się winny, że nie przybył wcześniej i Jordi. Kiedy w końcu dojechali, Paula od razu władowała się do pokoju, gdzie miał przebywać chory. Pies oczywiście znowu był z nią. Dziewczyna z niepokojem na wszystkie podłączone do niego kabelki. Chciała położyć się koło niego, jednak bała się, że coś zepsuje, więc usiadła na krześle koło niego i trzymając go za rękę, zasnęła. W końcu Pique się obudził.
-Paula, to ty, jesteś tutaj - uśmiechnął się.
-Tak, to ja, już wszystko dobrze, zostanę tu z tobą, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że już lepiej.
-A ty jak się czujesz? Coś ci zrobili?
-Nie, nic poważnego. Tylko próbowali mnie zabić, wbijając mi nóż miedzy żebra, ale nie trafili w serce - dziewczyna zaczęła się śmiać, jednak Pique nie uważał tego, za zabawne.
-Chcieli cię zabić? Teraz żałuję, że nie strzeliłem mu w ten durny łeb!
-Ej, o mnie się nie martw, wszystko w porządku, oprócz tego Lobo trochę im pogogryzał i to w dosłownym sensie - dziewczyna mrugnęła do niego. Miała dobry humor, nie chciała tego po sobie pokazać, jednak ulżyło jej, że z Gerim wszystko w porządku.
-Jak? W dosłownym sensie? - Pique chyba nie załapał o co chodzi.
-No po prostu głupolu! Jednego trzeba było nawet zszywać! Miał rozerwaną rękę od nadgarstka do łokcia! - dziewczyna śmiała się.
-I tak żałuję, że nie strzeliłem mu w łeb. A wiesz, co jest najgorsze? Że ten psychopata zagra zamiast mnie z Realem!
-Ej, nie martw się, nie będzie grał on, tylko Puyol.
-Chociaż tyle dobrze. Ale miałem strzelić gola... No i zakład... I Ronaldo...
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze, rozgromimy Real! - w tej chwili Pique zdał sobie sprawę, że trzyma rękę Pauli.
-Czy... Yyyyyy, no, czy ja cię trzymałem za rękę tak przez cały czas? To znaczy... Yyyyyyy, no wiesz... - był wyraźnie zakłopotany.
-No tak... Tylko, że to ja złapałam cię za rękę, kiedy spałeś, przepraszam - próbowała zabrać rękę, jednak Pique jej nie pozwolił.
-Nie zabieraj, tak jest dobrze - powiedział ze śmiechem. Zaraz jednak coś przyszło mu do głowy - A to, że mnie pocałowałaś, to też nie był sen? Znaczy... Śniło mi się, że mnie pocałowałaś... I... To było naprawdę, czy tylko mi się śniło? - dziewczyna nie musiała odpowiadać, jej pełne poczucia winy, zawstydzone spojrzenie mówiło samo za siebie. Gerard, widząc to, tylko się uśmiechnął.
-Chodź tu do mnie, przytul się - powiedział z prośbą w głosie - wiesz, że cię kocham, prawda?
-Chyba musieli cie tam porządnie walnąć w głowę - odparła ze śmiechem dziewczyna, posłusznie kładąc się koło niego. On objął ją ramieniem i pocałował.
-Byłaś tu całą noc? - zapytał po chwili.
-Noooooo, tak, bałam się, że się nie obudzisz, to w końcu moja wina, przepraszam - po jej policzku pociekła łza.
-To nie twoja wina, nie płacz, proszę cię - otarł jej łzy wierzchem dłoni.
-Ale to prze ze mnie, to ja byłam tak głupia, że dałam się podejść, a teraz ty za to płacisz.
-Nie płacz, proszę cię, ciebie też nieźle urządzili. Oprócz tego, z tego co wiem, gdybym się nie urodził, albo przynajmniej nie grał w Barcelonie, to by cię nie porwali, więc to też moja wina. A teraz nie płacz, proszę cię, nienawidzę, kiedy ktoś przy mnie płacze. Nawet bez meczu, jesteś tylko moja, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić - po tych słowach, pocałował ją w czoło. Dziewczyna czuła się przy nim taka bezpieczna. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Byli to Fabs i Julia.
-O mój Boże! Paula, nic ci nie jest? Pokaż, muszę to zobaczyć! - zawołała z przerażeniem, mieszanym z ciekawością. Dziewczyna już chciała wstać, jednak Pique nie pozwolił jej na to.
-Nie ma mowy, nie będziesz się przemęczać! Nie ruszaj się stąd! - powiedział ze śmiechem.
-Mam pomysł, wstanę, pokażę Julii ranę a potem zaraz wrócę do ciebie do łóżka, ok?
-No nie wiem, nie wiem - Pique zrobił obrażoną minę.
-No wiesz, wiesz - Paula wybuchła śmiechem - Przecież zaraz wracam, nie obrażaj sie już!
Dziewczyna wstała i pokazała ranę. Był to po prostu kawałek sterylnej gazy, obwiniętej bandażem, jednak całość była przesiąknięta krwią. Julia, widząc to, lekko zasłabła, i upadłaby, gdyby Fabregas jej nie przytrzymał. Pique jednak najbardziej zainteresowany był Paulą, a konkretnie jej brzuchem, ponieważ, chcąc pokazać opatrunek, musiała podwinąć koszulkę. Kiedy dziewczyna chciała położyć się z powrotem do jego łóżka, zaoponował.
-Wiesz, chyba nie powinnaś przebywać w tej bluzce, ona jest cała we krwi.
-Więc co proponujesz? Nie zostawię cię tutaj samego, ani nie wyślę psa po ciuchy, bo ostatnio przyniósł mi portugalską koszulkę Cristiano Ronaldo!
-Ooooo, no to nieźle, ale sądziłem raczej, że pozostaniesz bez koszulki. W końcu jest ciepło, pod kołdrą nie zmarźniesz - powiedział niewinnym głosem, mrugając porozumiewawczo do Cesca, który prawie tarzał się ze śmiechu.
-Spadaj głupku, ale i tak cie kocham - dziewczyna ze śmiechem posłała mu buziaka.
-Żarty żartami, ale naprawdę powinnaś zmienić tą koszulkę. Może ja oddam ci swoją? - do rozmowy wtrącił się Fabregas.
-Nie ma mowy! - Julia spojrzała na niego błagalnie, obejmując go w pasie.
-No właśnie, Julia dobrze gada, jesteś moją dziewczyną i tylko ja mogę oddać ci koszulkę, więc ty się Fabs lepiej nie mieszaj, jak mnie stąd wypuszczą, masz wpierdol! - Gerard patrzył na przyjaciela wzrokiem, który mógłby zabić.
-Uspokujcie sie już, nic mi sie nie stanie, jak zostanę w tej koszulce! - Paula miała dosyć ich kłótni.
-Stanie! - odpowiedzieli chłopcy równocześnie, mierząc się nienawistnym wzrokiem.
-No dobra, to może Geri, ty oddasz mi swoją, i tak jesteś pod kołdrą, więc chyba nie zmarźniesz? - chłopakowi propozycja bardzo się spodobała.
-Raczej nie, jest prawie 30 stopni, a oprócz tego mam ciebie! - mrugnął do niej, od razu zciągając koszulkę i podając ją Pauli. Dziewczyna też już zdjęła swoją koszulkę, kiedy do sali weszła pielęgniarka.
-Nie ma mowy, obydwie koszulki są we krwi, idą teraz do pralni, a wasi przyjaciele idą po jakieś czyste, bez dyskusji! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu, po czym wyrwała im ubrania. Dziewczynie było trochę głupio, że stoi przed chłopakami i Julią w samym staniku, więc czym prędzej schowała się pod kołdrę Gerarda, który od razu ją przytulił, po czym mrugnął do przyjaciela.
-Nie śpieszcie się, macie sporo czasu.
-Dobra, dobra, już zostawiamy was samych, jeśli o to wam chodzi, róbcie tu sobie co chcecie - odparł Fabregas ze śmiechem, za co oberwał poduszką - Aua, a to za co? - dodał, rozmasowując obolałe ramię.
-Za niewinność, lub za miłość do ojczyzny, jak wolisz. I już nie marudź, tylko chodź po te ciuchy - dodała ze śmiechem Julia. Kiedy wyszli, Gerard spojrzał na Paulę.
-Ej nooooo! Przy tobie mam kompleksy, muszę więcej ćwiczyć.
-No bo ja ćwiczę, głupku!
-No a ja to niby nie, tak? Naprawdę, uraziłaś mnie, jak mogłaś - odparł ze śmiertelnie poważną miną.
-No przepraszam, już przepraszam, nie fochaj się.
-Wcale się nie focham. Po prostu jestem urażony twoim niemiłym zachowaniem.
-Już nie przeginaj, teraz ja się focham!
-Ej nooooooo! - powiedział, zaczynając ją łaskotać.
-Przestań, to było nie fair! Ej, naprawdę przestań, nienawidzę łaskotek!
-Kocham, jak się na mnie wkurzasz - mrugnął do niej - co sądzisz o zerwaniu się z tąd?
-No dobra, mi pasuje, ale teraz?
-A co jest takiego złego w teraz?
-Jesteśmy bez koszulek! Nie uważasz, że to lekko dziwne?
-Nie, przywykłem do tego, w końcu jestem piłkarzem - mrugnął do niej, przytulając ją do siebie. Dziewczyna chciała się wyrwać, jednak nie miała szans.
-Piękna jesteś wiesz? Mówił ci to już ktoś?
-Przywykłam już do tego, w końcu jestem piłkarzem - wyrwała się z jego objęć i pokazała mu język.
-To mój tekst, są prawa autorskie! Pozwę cię do sądu!
-Też cie kocham głupku! - odpowiedziała mu ze śmiechem. Kiedy przekomarzali się w najlepsze, nagle ktoś wszedł.

6 komentarzy:

  1. Ooooo coraz lepsze. Kocham jak piszesz i tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe ktp przyszedl,a rozdzial swietny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne!!!!! <3
    Genialnie piszesz!!!!! :*
    Kto do nich wszedł?????
    Kiedy c.d.???

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuje, nowy rozdział może jeszcze dzisiaj ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. hej świetny rozdział o której może się nowy pojawić ? już nie moge się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie udało mi się napisać wczoraj, jednak dzisiaj na pewno już będzie :)

    OdpowiedzUsuń