Po treningu poszli grać w Fifę. Paula Realem a Jordi Barceloną. Jordi był zmęczony, więc nie przykładał się jakoś specjalnie do gry. Poza tym, był przyzwyczajony do tego, że w tej grze jest najlepszy. Rywalizować z nim mogli tylko Pique i Fabs. Jednak widocznie przecanił swoje możliwości, bo po długiej i zaciętej walce, Paula wygrała 4:2. Jednak Jordi uważał, że niesłusznie.
-Ej! To nie fair! Dałem ci fory! A oprócz tego, oszukiwalas!
-Właśnie, że nie, jak chcesz możemy zagrać jeszcze raz, tym razem gramy na poważnie!
-Ja zawsze gram na poważnie - mruknął Jordi. Nie lubił przegrywać. Jednak tym razem było jeszcze gorzej, przegrał 1:3.
-Ej nooooo! Przegrałem w Fifę z dziewczyną! I to jeszcze z Realem! To nie fair!
-I to dwa razy!
-Weź już się nie wymądrzaj. Mecz jest dopiero pojutrze, a jutro trening dopiero o 14, może kino?
-Dobra, ty wybierasz. Tylko weź się zlituj i nie wybieraj jakiejś komedii romantycznej, ok?
-Ej nooooo! Za kogo ty mnie masz? Proponuję jakiś horror.
-Dobra, horror może być, to za godzinę?
-Dobra, wpadnę po ciebie do pokoju, masz jakiś pomysł, na co pójść?
-Nie, ty coś wybierz, najlepiej, żeby było dużo krwi i walających się wszędzie flaków.
-Dobra, jak sobie życzysz, horrory zaczynają się dopiero od 21, to wcześniej gdzieś pójdziemy, na jakieś zakupy albo coś.
-Ty naprawdę lubisz chodzić po sklepach?
-No właśnie nienawidzę, szczególnie sam, dlatego biorę cię ze sobą.
-Więc co takiego musisz sobie kupić?
-Pamiętasz, że mam pokój z Tello, prawda?
-No oczywiście, jak mogłam zapomnieć, to twój najlepszy kumpel, tak samo jak Bartra.
-Tak, ale pomysły mają po prostu epickie...
-A co takiego zrobili?
-Nic, nieważne...
-Mów! Jeśli oni coś zrobili, to musi być coś epickiego.
-No dobra. Kupili karton jogurtów naturalnych, bo chcieli robić koktajle. I zostawili na balkonie, zanim zrobią miejsce w lodówce. A jak było ciepło na balkonie, a jogurty stały w słońcu, to domyślasz się, że się zepsuły. A oni, idioci jedni. Przynieśli je do domu i zaczęli otwierać. I tak, jogurciki, jeden po drugim, wybuchały. A oni przynieśli je i otwierali nad moim łóżkiem, gdzie miałem porozkładane wszystkie ciuchy, bo robiłem porządek w szafie. A teraz cały pokój, a moja część już najbardziej, wyglądają, jakby ktoś je czymś opryskał i to gorzej niż jogurt. Więc liczę, że pomożesz mi kupić coś nowego? - zapytał z nadzieją. Jednak Paula nie dała rady odpowiedzieć, za bardzo się śmiała.
-Ha ha ha! Muszę, to zobaczyć, wyobrażam sobie, jak to musi wyglądać! - po czym pobiegła w stronę jego pokoju, a Jordi za nią. Kiedy już stanęła pod drzwiami, weszła "na hama", czyli kopniakiem w drzwi.
-Paula? Ale wtopa... - chłopcy byli zaskoczeni.
-Tak, to ja, muszę to zobaczyć.
-Aaaaaa, o to chodzi, zobacz, sobie. Jordi był dzisiaj bardzo niegrzeczny - Tello chciał się popisać przed nową koleżanką.
-No żesz ty! - Jordi wściekły wpadł do pokoju.
-No co my? - tym razem Bartra zrobił niewinną minką.
-No co, Jordi? Nie ładnie mieć taki bałagan w pokoju, szczególnie, że to wygląda jak... - Tello nie zdążył jednak dokończyć, ponieważ Jordi z rzucił się na niego i zaczęli się tarzać po ziemi, całej upaćkanej jogurtem. Bartra próbował ich rozdzielić, jednak jego rownież wciągnęli do bójki. Paulę przez jakiś czas śmieszyła ta sytuacja, jednak w końcu nie wytrzymała.
-Uspokójcie się, do jasnej cholery! Lobo, ty bierzesz Tello za kaptur i wyciągasz. Ja wyciągam Jordiego. Bartra jakoś sam sobie poradzi, w końcu to nie on zaczął - zarządziła, po czym złapała Jordiego za ramiona i wyciągnęła a Lobo zrobił to samo z Cristianem. Kiedy stała nad nimi, udając niezadowolenie, mieli takie miny, że nie dało się na nich złościć.
-Dobra, podajcie sobie ręce na zgodę i do kąpieli, który pierwszy?
-Ja mu nie podam ręki, to on zaczął.
-Tello! A kto wylał cały jogurt na jego rzeczy i zwalił na niego?
-No właśnie, przynajmniej raz stajesz po mojej stronie - powiedział zadowolony Jordi.
-Jeszcze się nie ciesz, to ty zacząłeś bitwę. Podajcie sobie ręce i idziecie się kąpać, bo strasznie cuchniecie tym jogurtem. A ty gdzie? - zwróciła się do Marca, który próbował dyskretnie się oddalić.
-No dobra, przepraszam, ale następnym razem masz u mnie poważny wpierdol - Jordi chciał już zakończyć sprawę.
-Ty u mnie tak samo, ale ma razie rozejm - Tello też już był zmęczony tą kłótnią.
-Dobra, ja też się podłączam - Powiedział Bartra mrugając do reszty, która najwyraźniej zrozumiała, o co mu chodzi, bo chwilę potem, wszyscy na raz przytulili Paulę, która, już po chwili, również była cała brudna.
-Ej noooooo! Dobra, i tak muszę sie wykąpać, ale to nie było miłe. Wszyscy pod prysznic, raz, dwa!
-Ale, wiesz że jest pewien problem?
-Niby jaki, Tello? Boisz się kąpać sam?
-To też, ale jest 1 prysznic na 4 osoby i psa.
-O to się nie martw, ja się wykąpie u siebie, a Lobo przy okazji, bo i tak zawsze wchodzi razem ze mną pod prysznic. Oprócz tego, któryś z was może wykąpać się u mnie - powiedziała z wachaniem.
-Naprawdę kąpiesz się razem z psem? A oprócz tego, rezerwuję, ja kąpię się u ciebie! - Krzyknął zadowolony Bartra. Zaraz jednak Tello i Jordi zaczęli głośno protestować. W końcu wyszło na to, że u Pauli kąpie się Tello, jednak Jordi pilnuje, aby niczego nie zepsuł. A Bartra, jako najmniej poszkodowany i pomysłodawca, miał pozbierać wszystkie brudne ciuchy, oddać je do pralni po czym zawołać sprzataczkę. Jedynym pocieszeniem dla niego było to, że Paula obiecała, że on i Cristian pójdą z nimi do kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz