Potem zaczął się trening. Wszyscy byli w miarę zadowoleni, grali w dziada, ciesząc się na zbliżający się towarzyski mecz z Realem. Jedynie Pique był wkurzony. Poniosły go emocje a teraz nie wiedział, jak to naprawić. Wiedział, że nie strzeli gola, to było niemożliwe. Był obrońcą, obrońcy nie strzelają. Podczas gdy inni świetnie się bawili, on w samotności kopał piłkę. Po chwili zjawił się Lobo, próbując zabrać mu piłkę. Zaraz za nim nadbiegła Paula. Chłopak, niewiele myśląc podał do niej piłkę. Ona przyjęła ją z uśmiechem.
-Ej! Co ci jest? Tak się przejmujesz tą ciotą?
-O co ci chodzi?
-Hello! Cristiano Ronaldo! Dalej się nim przejmujesz? - podała do niego.
-Wcale się nim nie przejmuje! Po prostu mam dość takich idiotów. Zostaw mnie w spokoju, chcę być sam - powiedział tak, jednak mimo to miał ogromną ochotę, żeby została.
-Jak nie chcesz gadać to nie. Lobo, chodź tu! Idziemy do Julii i Fabsa. Jeśli wieczorem też będziesz chciał być sam, to wyjdę gdzieś z Jordim - była na niego zła. Nie chciała go zostawiać, ale on sam tego chciał. Podbiegła do Jordiego i chwile z nim rozmawiała. Ten wziął ją na ręce i trzymał tak, wkurzając tym Lobo, który myślał, że jego pani dzieje się krzywda.
-To idziemy dzisiaj z kimś czy sami do tego kina? - Pique usłyszał głos Jordiego.
-Sami, mam już dość tego wszystkiego, tego całego zamieszania. Wiesz że Ronaldo wysłał mi smsa?
-Naprawdę? Skąd on miał twój numer?
-Nie mam pojęcia, przecież to Cris, on zdobyłby nawet numer telefonu Katy Perry. Ma bilety na koncert One Direction, chce, żebym z nim poszła.
-Chyba nie pójdziesz, prawda?
-Sama nie wiem, chciałabym a on ma znajomości. Może nawet poznam chłopaków? Tylko muszę namówić też Dominikę, żeby pojechała ze mną, to naciągnę już Crisa na bilet dla niej.
-Idę z wami! Nie puszczę cię samej z Cristiano!
-Czemu? Może jeszcze weźmiesz całą drużynę? Daj spokój, poradzę sobie.
-A gdzie to jest?
-W Londynie, za jakiś miesiąc.
-Za miesiąc są mistrzostwa świata!
-I co z tego? Koncert jest przed mistrzostwami.
-No tak, ale to przy okazji. W Londynie, tak?
-No tak, a co?
-Będziesz miała obstawę.
-Ale ja nie chcę, okey? Czemu wszyscy uważają, że sobie nie poradzę? A oprócz tego nie będę sama z Crisem, będzie też Dominika, Casillas, na pewno Ramos... - nie zdążyła dokończyć, bo dołączył do nich Pique.
-Nie ma mowy, nie pójdziesz na ten koncert! Nie puszczę cię! - powiedział.
-A co ty tu masz do gadania? Lepiej idź zastanawiać się, jak strzelić tego gola - odparła wkurzona dziewczyna i odeszła do szatni razem z Lobo. Pique chciał pójść za nią, jednak pies nie pozwalał mu zbliżyć się na mniej niż 3 metry. Po chwili jednak dobiegł do nich Jordi.
-Nawet nie wiesz, kto ma być tą obstawą!
-No to kto?
-Fernando Torres i Juan Mata. Zastanów się jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz